LOGOPEDIA

PROWADZĄCA: mgr Aneta Wolska; kontakt: awolska@p13.lublin.eu

piątek – 1000 – 1200  ; 1230 – 1530

06.11.2020 r.

Plakat

26. 06. 2020 r. 

Drodzy Rodzice!

 

            Jeśli niepokoi Was, dlaczego Wasz przedszkolak wciąż nie mówi pewnych głosek w spontanicznej mowie, choć umie je już wymawiać, spójrzcie na poniższy plakat, przedstawiający poszczególne etapy utrwalania głoski. Mimo że nieraz zdarza się, że dziecko „przeskakuje” jeden lub dwa kroki na tej „wspinaczce”, to zazwyczaj proces automatyzacji głoski jest długotrwały i dość skomplikowany. Stąd też warto uzbroić się w cierpliwość, stale wspierać dziecko i przyjąć tempo, z jakim nasz przedszkolak uczy się wymowy. Jak nietrudno się domyślić, regularność ćwiczeń w domu ma tu ogromne znaczenie. Warto więc dbać o systematyczność pracy logopedycznej, aby efekty, na których nam zależy, pojawiły się szybciej.

 

            Wszystkiego dobrego w nadchodzącym, wakacyjnym okresie i do zobaczenia już niebawem w nowym roku szkolnym!

 

            Aneta Wolska

19.06. 2020r. 

Dzień dobry!

                Już niedługo wakacje, a co za tym idzie – przerwa od zajęć logopedycznych w przedszkolu. Jednym z najczęstszych argumentów rodziców, tłumaczących nieregularność pracy logopedycznej w domu, jest to, że dziecko zwyczajnie nie chce pracować z mamą czy tatą. Z jednej strony jest to zrozumiałe: rodzic nie jest i nigdy nie będzie dla dziecka terapeutą, jest to inna relacja itd. Z drugiej strony – nie jest to niemożliwe. Przy odpowiednim zmotywowaniu dziecka oraz konsekwencji rodziców, którym zależy na utrzymaniu efektów zajęć, da się pamiętać o logopedii także w okresie wakacyjnym.

                Jak motywować się do pracy? Zachęcam do zapoznania się z 10 zasadami, dzięki którym praca logopedyczna w wakacje jest nie tylko możliwa do zrealizowania, ale też dużo łatwiejsza i przyjemniejsza (tak dla rodziców, jak i dzieci).

                Pozdrawiam!

05. 06. 2020

Drodzy Rodzice!

 

            Dziś w ramach profilaktyki logopedycznej kilka słów o… smoczku. Z pewnością niejeden rodzic zastanawiał się nad tym, jak długo może on służyć maluchowi i kiedy przychodzi pora, aby definitywnie się z nim rozstać. W przedszkolu każdego roku spotyka się dzieci, które długo po ukończeniu 1. roku życia wciąż ssały smoczek – zazwyczaj są to dzieci objęte opieką logopedyczną ze względu na wadliwe połykanie, wady zgryzu i międzyzębową wymowę głosek. Ale czy smoczek niesie za sobą tylko negatywne konsekwencje?

            Zapraszam do obejrzenia wywiadu z dr Mirą Rządzką, wybitną neurologopedką specjalizującą się w tematyce tzw. wczesnej interwencji logopedycznej: https://dziendobry.tvn.pl/a/czas-skonczyc-ze-smoczkiem-kiedy-powiedziec-mu-stanowcze-papa

            Oprócz tego zachęcam również do przeczytania artykułu o wczesnej profilaktyce rozwoju mowy (w tym m.in. o ssaniu palca oraz smoczka) autorstwa Marii Brzezińskiej, logopedki z Instytutu Edukacji Logopedycznej w Lublinie: https://instytutlogopedyczny.pl/blog/315-wczesna-profilaktyka-rozwoju.html

            Pozdrawiam!

22. 05. 2020 r.

Drodzy Rodzice!

 

            Dziś polecam Waszej uwadze stronę internetową oraz książki logopedyczne autorstwa Eweliny Protasewicz (znanej także jako Rysopisy), logopedy i pedagoga z wyjątkowym talentem do rysowania oraz kreatywnego nauczania.

            Rysopisy są stroną, na której znaleźć można wiele świetnych materiałów: gier, zabaw, kolorowanek, kalendarzy itp. Wszystko to jest ogólnodostępne, darmowe i gotowe do wydruku, a przy tym świetnie zilustrowane i atrakcyjne dla dziecka. Szczególnie mocno polecam materiały logopedyczne, które mogą posłużyć jako świetna baza do codziennych ćwiczeń w domu: https://rysopisy.eduzabawy.com/logopedyczne/

            Dodatkowo gorąco polecam sprawdzone już przeze mnie wielokrotnie książki z Bloku zabaw logopedycznych. Ich zaletą jest nie tylko wyjątkowo niska, bardzo przystępna cena, ale przede wszystkim różnorodność i atrakcyjność zadań pomocnych w utrwalaniu danej głoski. Jak dotąd w tej serii ukazały się cztery części: Badacze CZ, DŻ, Poskramiacze S, Tropiciele R oraz Poszukiwacze SZ. Zachęcam do wypróbowania!

            Niezmiennie przypominam o możliwości konsultacji logopedycznych za pośrednictwem maila awolska@p13.lublin.eu. Będę też wdzięczna za wszelkie wiadomości, filmiki czy zdjęcia przedstawiające logopedyczne potyczki Państwa pociech w domowym zaciszu.

            Pozdrawiam i do szybkiego zobaczenia!

15. 05. 2020 

Drodzy Rodzice!

            Na serwisie YouTube znajduje się tak wiele filmików dla dzieci, że czasami nie wiadomo, które z nich faktycznie mają wartość edukacyjną. Polecam Państwu kanał JAZZOWANKI, w którym znajdą Państwo filmiki zarówno dla małych, jak i dużych, 5-6-letnich przedszkolaków. Zwykle filmy dla dzieci są „pstrokate”, wręcz agresywne, zbyt mocno stymulują widzów wzrokowo i dźwiękowo, co często odczuwają dorośli podczas wspólnego oglądania z dzieckiem. Tym, co wyróżnia Jazzowanki, jest brak takich animacji, skupienie się na kontakcie prowadzącej z oglądającym, nowe, ciekawe aranżacje znanych piosenek oraz mnóstwo zabaw wspierających rozwój muzyczny i motoryczny dziecka.

            Tutaj filmik skierowany do młodszych dzieci, który z powodzeniem może służyć jako gimnastyka buzi i języka: https://www.youtube.com/watch?v=FSGZ3CoE3_I Zachęcam do samodzielnego przeglądania całego kanału JAZZOWANKI i poszukiwania filmów, które najbardziej spodobają się najważniejszemu odbiorcy: naszemu przedszkolakowi.

            Pozdrawiam i do szybkiego zobaczenia!

Drodzy Rodzice!

 

            Waszej uwadze polecam dziś dwa bardzo wartościowe materiały.

 

            Pierwszy z nich to artykuł, który – choć domyślnie skierowany jest do nauczycieli wychowania przedszkolnego – zdecydowanie mógłby być też zaadresowany do rodziców dzieci w wieku przedszkolnym. Mowa w nim o kilku logopedycznych zagadnieniach, które bardzo często niepokoją matki i ojców, jak np. „czy mało mówiący 3-latek jest powodem do zmartwień”, „jak bardzo alarmujące powinno być seplenienie u dziecka 4- czy 5-letniego” itp. Wszystkich tych, którzy mają kontakt z dziećmi w wieku przedszkolnym (czy to w domu, czy w pracy), szczerze zachęcam do przeczytania: https://www.instytutlogopedyczny.pl/blog/301-artykul-co-nauczyciel-przedszkola-powinien-wiedziec-o-mowie-dziecka-czyli-uaktualnione-minimum-logopedyczne.html

 

            Chciałabym też podzielić się z Państwem świetnym filmikiem, pokazującym jak w warunkach domowych możemy ćwiczyć z dzieckiem percepcję i pamięć słuchową. Nie potrzeba nam do tego żadnych specjalistycznych narzędzi, jedynie kilku przedmiotów, które każdy ma w domu, paru prostych zabawek, i – rzecz jasna – chwili wolnego czasu. Film jest autorstwa Natalii Momot, neurologopedy z Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej Trampolina w Lublinie. Zachęcam gorąco do obejrzenia: https://www.facebook.com/watch/?v=279294689899587

 

            W razie, gdyby potrzebowali Państwo konsultacji logopedycznych czy materiałów do utrwalania ćwiczonych głosek lub wspierania mowy, zapraszam do kontaktu poprzez adres: awolska@p13.lublin.eu

 

            Pozdrawiam i do szybkiego zobaczenia!

Drodzy Rodzice!

Dziś wysyłam misie do gimnastyki buzi i języka w wersji „mini”, pochodzące ze strony printoteka.pl. Dla tych, którzy mają możliwość ich wydruku, są dwie możliwości. Możemy je wydrukować standardowo, wyciąć i mieć świetne karty do ćwiczeń (przy podwójnym wydruku mamy gotowe karty do gry w memory!), możemy też nakleić na kartkę karteczki post-it w odpowiednich miejscach, a misie wydrukują się nam na kolorowych karteczkach. Uwaga – jeśli nie wiadomo, w jaki sposób pobierany jest papier z podajnika, najlepiej zrobić test, zaznaczając na górze pierwszej kartki w podajniku strzałkę, a następnie drukując arkusz. Dla tych, którzy nie mają możliwości wydruku, proponuję obejrzeć misie wraz z dzieckiem na komputerze, a podczas ich oglądania spróbować naśladować ich miny. Polecam tę zabawę z lusterkiem! Szczególną uwagę warto zwrócić na misia w prawym górnym rogu, z wklejonym w podniebienie językiem (tzw. „glonojad”).

Udanej zabawy i powodzenia!

Drodzy Rodzice!

Dziś polecam Waszej uwadze artykuł z Instytutu Edukacji Logopedycznej w Lublinie o tym, jak logopedycznie przetrwać przedłużającą się kwarantannę: https://instytutlogopedyczny.pl/blog/259-artykul-logopedyczne-wyzwanie.html. Dla wielu dzieci to przymusowa przerwa od zajęć logopedycznych, jednak bez względu na to, gdzie te zajęcia zwykle się odbywały (w przedszkolu, poradni, prywatnie czy domowo), rodzice muszą zadbać teraz o to, by kwarantanna nie okazała się dla ich dzieci przerwą od logopedii w ogóle.

Zdaję sobie sprawę, drodzy Rodzice, że to dla Was jeden z wielu obowiązków, które musicie wziąć na swoje barki, musimy jednak zrozumieć, że jeśli nie będziemy pracować ze swoimi dziećmi na co dzień, to po powrocie na zajęcia prawdopodobnie będziemy zaczynać tę pracę od nowa. Zresztą, czy praca logopedyczna w domu to dla rodziców tak naprawdę zupełnie nowy obowiązek? Przecież utrwalanie tego, co działo się w gabinecie z logopedą, zawsze leżało po stronie rodzica, bez względu na to, czy był to gabinet w poradni, przedszkolu czy prywatnej placówce. Pamiętajmy też, że logopedia to nie tylko praca nad właściwą wymową określonych głosek, ale także trening oddechowy, nauka właściwego połykania, czucia własnej buzi itd., itp.

Jeśli wciąż nie jesteście pewni, co robić, nad czym – i jak – pracować ze swoim dzieckiem lub w jaki sposób wyegzekwować choćby te kilka minut ćwiczeń, nie wahajcie się pytać, dzwonić, być w kontakcie z logopedą Waszego dziecka. W razie jakichkolwiek wątpliwości, zapraszam do kontaktu mailowego: awolska@p13.lublin.eu.

Do szybkiego zobaczenia!

Aneta Wolska

 

Logopedia w domu? Nic trudnego!

Drodzy Rodzice!

Przerwa od zajęć w przedszkolu to dla niektórych dzieci także przerwa od zajęć logopedycznych. Jak nietrudno się domyślić, nie służy to utrwalaniu poprawnej wymowy – zwłaszcza, że jednym z podstawowych warunków sukcesu w terapii logopedycznej jest właśnie systematyczność. Pamiętajmy, że każdy rodzic to codzienny terapeuta mowy swojego dziecka, dlatego tym bardziej teraz, kiedy jesteśmy zmuszeni do pozostania w domach, warto wykorzystać ten czas na pracę logopedyczną w domu. Wystarczy dostęp do Internetu i komputer/laptop, a jeśli dodatkowo mamy możliwość wydruku – warunki są idealne!

Serdecznie polecam stronę blog.mimowa.pl, na której znajdziemy mnóstwo zabaw logopedycznych online. Warto wypróbować kamerkę internetową jako lusterko do gimnastyki buzi i języka – dzieci to uwielbiają!

 

Na rynku dostępne są także książki z ćwiczeniami logopedycznymi dla dzieci w różnym wieku. Dla tych najmłodszych zdecydowanie polecam całą serię książek o Puciu autorstwa Marty Galewskiej-Kustry. Dla dzieci starszych, 5-7-letnich, które potrafią już skoncentrować się dłużej na „stolikowych” ćwiczeniach, świetne są książki Eweliny Protasewicz z serii Blok zabaw logopedycznych (Tropiciele RPoszukiwacze SZPoskramiacze SBadacze CZ, DŻ). Zawierają one zróżnicowany i ciekawy materiał służący do utrwalania wywołanych już głosek.

 

Tym zaś, którzy mają możliwość wydruku (w pracy lub w domu), proponuję rysopisy.eduzabawy.com, stronę autorstwa wspomnianej Eweliny Protasewicz. Jest to zbiór atrakcyjnych, a przy tym darmowych gier, zabaw i kolorowanek (nie tylko logopedycznych), dzięki którym spędzanie czasu z dziećmi stanie się nie tylko prostsze czy ciekawsze, ale też bardziej wartościowe.

 

W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości związanych z rozwojem mowy Państwa dzieci, zapraszam do mailowego kontaktu (awolska@p13.lublin.eu).

Trzymajmy się w zdrowiu i do szybkiego zobaczenia!

Aneta Wolska
logopeda
Przedszkola nr 13 w Lublinie

 

PROPOZYCJE ĆWICZEŃ USPRAWNIAJĄCYCH NARZĄDY ARTYKULACYJNE dla Rodziców i Nauczycieli

 

            Ćwiczenia narządów mowy powinny odbywać się w formie zabawy, tak, aby były one dla dziecka jak najbardziej atrakcyjne. Tylko wtedy możemy oczekiwać od malucha pełnego zaangażowania i motywacji do podejmowania wysiłku.

1)        Poniższe ćwiczenia zebrane zostały w przykładowej historyjce o misiu. Dziecko siada z rodzicem/nauczycielem przed lustrem i uważnie słucha historyjki, co chwila wykonując wraz z dorosłym określone ruchy warg, języka itd.

  1. Miś wstaje rano i szeroko ziewa, wymawiając długie „aaaa…” (ćwiczenie podniebienia miękkiego).
  2. Następnie miś je śniadanko. Bardzo mu smakowało, więc oblizuje się dokładnie (na zewnątrz jamy ustnej), wykonując językiem okrążenia w jedną i drugą stronę. Jeśli dziecko ma z tym problem, wystarczy, że obliże kilka razy górną lub dolną wargę.
  3. Teraz pora na mycie ząbków: język sprawdza, czy wszystkie ząbki są na swoim miejscu (przesuwamy czubkiem języka najpierw od zewnętrznej, następnie od wewnętrznej strony górnych i dolnych zębów).
  4. Miś wybiera się na małą wycieczkę: ma swój wóz i konika, którego kopytka głośno stukają (kląskanie). Jeśli dziecko nie potrafi kląskać, należy poinstruować je, by uderzało czubkiem języka o wałeczek dziąsłowy („pagórek” schowany za górnymi ząbkami).
  5. Jak robi konik? Wszyscy głośno parskają, rozluźniając wargi.
  6. Nagle miś łapie gumę! Z koła u wozu zaczyna uchodzić powietrze – mówimy głośno „sssssss…” przy złączonych ząbkach, kontrolując, by języki NIE wychodziły między ząbki.
  7. Teraz miś zastanawia się, gdzie mógłby naprawić wóz (ściąganie warg na przemian w prawo i w lewo przy zwartych szczękach).
  8. Zrobiło się chłodno, więc miś zaczął chuchać w łapki (ćwiczymy oddech).
  9. Na szczęście po chwili po naszego misia przyjeżdża pomoc drogowa na sygnale (mówimy na przemian „i – o – i – o…”, pamiętając, że przy „i” rozciągamy wargi płasko i na boki, pokazując ząbki, a przy „o” otwieramy szeroko buzię).
  10. Żegnamy misia uśmiechami i głośnymi cmoknięciami (możemy robić to na przemian, rozciągając wargi płasko, a następnie ściągając je w dzióbek).

2)        A oto bajki logopedyczne pochodzące z „Języczkowych przygód i innych bajeczek logopedycznych” autorstwa A. Tońskiej-Mrowiec:

 

CHORY PAN JĘZYCZEK

Pewnego jesiennego dnia Pan Języczek wybiera się po zakupy. Zaczyna padać deszcz (dotykamy czubkiem języka różnych miejsc na podniebieniu). Pan Języczek moknie, bo zapomniał parasola. Wieczorem czuje się już bardzo źle. Kicha (wołamy: „apsik!”), boli go głowa (wołamy: „ojojoj!”), ma katar. Przychodzi pan doktor, wyjmuje ze swojej torby słuchawki (wysuwamy język z buzi, przesuwając nim po podniebieniu, górnych zębach i górnej wardze). Osłuchuje dokładnie pacjenta, przykładając słuchawki do jego pleców (dotykamy czubkiem języka wszystkich zębów po kolei), opukuje je (dotykamy czubkiem języka różnych miejsc na podniebieniu), zagląda do gardła (wykładamy szeroki język na brodę). Wypisuje receptę („piszemy” w powietrzu językiem wysuniętym z buzi).

Leży pan Języczek w łóżku (robimy z języka „łóżko” – przód i boki języka unosimy ku górze, tak by na środku powstało wgłębienie) i kuruje się. Zimno mu, ma dreszcze (trzęsąc się, wypowiadamy: „brrr…”), więc mocno przykrywa się kołderką (wargę dolną nakładamy na wargę górną i odwrotnie). Gorączka raz wzrasta (językiem próbujemy dotknąć nosa), raz opada (układamy język na brodzie). Pan Języczek grzecznie pije syrop. Lekarstwo ma słodki smak, więc chory się oblizuje (oblizujemy wargi ruchem okrężnym). Zjada tabletki (poruszamy buzią, jakbyśmy coś jedli), ale tabletki są gorzkie i pan Języczek się krzywi (ściągamy mocno wargi i przesuwamy nimi raz w prawo, raz w lewo).

Mija kilka dni. Pan Języczek czuje się lepiej. Przychodzą do niego w odwiedziny goście (wysuwamy język z buzi, a potem go chowamy, przesuwając nim po górnej wardze, górnych zębach i podniebieniu), witają się z nim serdecznie (puszczamy całuski), życzą mu szybkiego powrotu do zdrowia. Zdrowieje zatem pan Języczek i jest już wesoły (uśmiechamy się szeroko, nie pokazując zębów).

 

REMONT

Pan Języczek postanawia wyremontować swój domek. Najpierw maluje drzwi (czubkiem języka oblizujemy wargi dookoła) i przedpokój (oblizujemy zęby dookoła). Potem przychodzi kolej na ściany (oblizujemy językiem wewnętrzną stronę policzków). Następnie maluje sufit (przesuwamy językiem po podniebieniu od zębów w kierunku gardła i odwrotnie). O, zostały jeszcze jakieś niepomalowane miejsca na suficie, trzeba to poprawić (dotykamy czubkiem języka różnych miejsc na podniebieniu). Po remoncie należy umyć okna (czyścimy językiem górne, następnie dolne zęby) i pozamiatać podłogę (przesuwamy językiem po dnie jamy ustnej). Pan Języczek wymiata kurze ze wszystkich kątów (dotykamy językiem ostatnich zębów dolnych i górnych). Wyciąga z szafy i z szuflad wszystkie rzeczy („wyjmujemy rzeczy z szafy” — wysuwamy język z buzi, przesuwając nim po podniebieniu, po górnych zębach i górnej wardze; następnie „otwieramy szufladę” — wykonujemy rękoma ruchy przypominające wysuwanie ciężkiej szuflady, pomaga nam w tym język — przesuwamy język leżący na dnie jamy ustnej jak najdalej do tyłu). Zakurzoną odzież wkłada do pralki (otwieramy szeroko buzię) i pierze (językiem wykonujemy w buzi kółka). Wyprane i poskładane ubrania chowa do szaf (wysuwamy, a potem chowamy język, przesuwając nim po górnej wardze, górnych zębach i podniebieniu) i szuflad (wykonujemy rękoma ruchy przypominające zamykanie szuflady, pomaga nam w tym język — wypychamy językiem dolne zęby). Jeszcze musi wytrzepać dywan (próbujemy dotknąć językiem nosa i brody) i zawiesić w oknach czyste, białe firanki (dotykamy czubkiem języka wszystkich zębów po kolei). Na stole stawia wazon z kwiatami („wąchamy kwiaty” — wdychamy powietrze nosem, wydychamy ustami). I wreszcie może usiąść wygodnie na kanapie i odpocząć (robimy z języka „kanapę” — boki i przód języka unosimy do góry, tak by na środku języka powstało wgłębienie). W domu jest czysto i przytulnie.

 

PRANIE

Pan Języczek postanawia zrobić pranie (robimy „pralkę” — mocno wydymamy policzki). Otwiera pralkę (otwieramy szeroko usta) i wkłada do niej brudne ubrania (dotykamy językiem na przemian górnej wargi i górnych dziąseł). Zamyka pralkę (zaciskamy mocno wargi), wsypuje proszek (ułożony na górnej wardze język wsuwamy do buzi, przesuwając nim po wardze, zębach i dziąsłach). I już brudne rzeczy się piorą („pierzemy” —wykonujemy językiem kółka w szeroko otwartej buzi). Pan Języczek czeka, aż pralka odwiruje pranie („odwirowujemy” — wielokrotnie przyklejamy język do podniebienia i odrywamy z głośnym mlaśnięciem). Pan Języczek rozwiesza w ogrodzie linkę („rozwieszamy linkę” — kilkakrotnie przesuwamy czubek języka od jednego kącika ust do drugiego). Strzepuje wyprane rzeczy („strzepujemy” — wykonując szybkie ruchy, próbujemy sięgnąć językiem do brody i do nosa) i wiesza je („wieszamy pranie” — otwierając szeroko buzię, dotykamy czubkiem języka wszystkich zębów po kolei). Dobrze, że wieje wiatr — osuszy mokre ubrania (naśladujemy szum wiatru: „szu, szu, szu”). Pranie już wyschło i czas je zdjąć („zdejmujemy pranie” — otwierając szeroko buzię, dotykamy czubkiem języka wszystkich zębów po kolei). Na koniec pan Języczek prasuje czystą garderobę („prasujemy” — przesuwamy językiem po podniebieniu, górnych i dolnych zębach).

 

W LESIE

Jest piękny, słoneczny poranek. Pan Języczek postanawia wybrać się z rodziną na wycieczkę do lasu. Pani Języczkowa zabiera koszyk na grzyby (robimy z języka „koszyk” — boki i przód języka unosimy do góry, tak by na środku języka powstało wgłębienie), a dzieci — garnuszki na maliny i jagody (robimy z języka „garnuszek” — boki i przód języka unosimy do góry, tak by na środku powstało wgłębienie). Wszyscy wsiadają do samochodu i odjeżdżają (wypowiadamy: „brum, brum”).

Nareszcie w lesie. Dzieci ganiają wokół wysokich drzew (językiem wysuniętym z buzi wykonujemy kółka), liście szeleszczą pod ich stopami (wypowiadamy: „szu, szu, szu”). W końcu zmęczone bieganiem zaczynają zbierać, a potem zjadać leśne owoce (poruszamy buzią, jakbyśmy coś jedli). Oblizują buzie brudne od jagód (oblizujemy wargi ruchem okrężnym). Nagle słyszą pukanie. To dzięcioł stuka w korę drzewa („stukamy” czubkiem języka w podniebienie tuż za zębami). Przez las przebiegają sarny (kląskamy), a za nimi jeleń z wielkimi rogami (próbujemy sięgnąć językiem do nosa). Spod krzaczka wychodzi jeż. Idzie wolno, tupiąc (wypowiadamy: „tup, tup”) i kręcąc pyszczkiem — szuka pożywienia (wargami ułożonymi w „pyszczek” wykonujemy ruchy okrężne). Jeż ma ostre igły („pokazujemy igły jeża” — kilkakrotnie wysuwamy długi i wąski język z buzi). O, a tu rosną leśne kwiaty, koniecznie trzeba je powąchać (wdychamy powietrze nosem, wydychamy ustami). Po drzewach skaczą z gałęzi na gałąź wiewiórki, machając puszystymi ogonkami (dotykamy czubkiem języka na przemian dolnych i górnych zębów, zaczynając od prawej strony). Pani Języczkowa zbiera dorodne grzyby do koszyka (schylamy się, by „zerwać grzyb” — wdychamy powietrze nosem, prostujemy się — wydychamy powietrze ustami). Języczątka widzą zająca i wołają do niego: „Uciekaj, zajączku, uciekaj, bo tu niedaleko jest nora lisa”. Zając szybko ucieka (czubkiem języka dotykamy różnych miejsc na podniebieniu). Z nory wychodzi lis i macha rudą kitą („machamy” — przesuwamy językiem między kącikami ust).

Pani Języczkowa znużyła się już zbieraniem grzybów, dzieci zgłodniały, zatem czas na piknik. Pan Języczek rozkłada koc na leśnej polanie (wykładamy szeroki język na brodę). Wszyscy zajadają smakołyki z piknikowego koszyka (poruszamy buzią, jakbyśmy coś jedli). Jedzenie przygotowane przez panią Języczkową jest pyszne (oblizujemy wargi ruchem okrężnym). A oto na pikniku zjawili się leśni goście. To dziki. Rozgarniając liście leżące pod dębem, szukają ulubionych żołędzi (ściągamy wargi w „pyszczek” i przesuwamy nimi raz w prawo, raz w lewo). Rodzina pana Języczka cieszy się z tak pięknie spędzonego dnia (uśmiechamy się szeroko). Nad ich głowami przelatują ptaki (podnosimy się z przysiadu, machając rękoma, czyli skrzydłami — wdychamy powietrze nosem, prostujemy nogi i stajemy na palcach — wydychamy powietrze ustami). Nagle zaczyna padać deszcz (dotykamy czubkiem języka różnych miejsc na podniebieniu). Rodzina pana Języczka szybko zbiera swoje rzeczy — składają koc (przesuwamy język leżący na dnie jamy ustnej jak najdalej do tyłu), zabierają kosz pełen grzybów (robimy z języka „koszyk” — boki i przód języka unosimy do góry, tak by na środku powstało wgłębienie) i biegną do samochodu. Teraz wrócą do domu.

 

BOŻE NARODZENIE

Pada śnieg (dotykamy czubkiem języka różnych miejsc na podniebieniu). Jest mroźno (wypowiadamy: „brrr”), mróz maluje na szybach ciekawe wzory (ściągniętymi wargami rysujemy w powietrzu wzory).

Zbliża się Boże Narodzenie. Pan Języczek idzie na targ po choinkę. Wybiera bardzo wysokie drzewo („pokazujemy, jak wysokie jest drzewo” —językiem próbujemy dotknąć nosa), które ma dużo gałęzi („liczymy gałęzie” — dotykamy czubkiem języka wszystkich zębów po kolei, najpierw górnych, potem dolnych). Tymczasem dzieci pana Języczka robią w domu ozdoby na choinkę — kleją barwne łańcuchy („pokazujemy łańcuchy” — wysuwamy język z buzi ruchem wijącym się), wycinają z kolorowego papieru anioły („nasze wargi są nożyczkami” — na przemian rozciągamy wargi w uśmiechu i układamy je w „dzióbek”). Kiedy tylko choinka zostaje ustawiona obok wigilijnego stołu, Języczątka zawieszają na niej wykonane przez siebie ozdoby, bombki i kolorowe lampki („wieszamy ozdoby na choince” — dotykamy językiem ostatnich zębów dolnych i górnych).

Pani Języczkowa przygotowuje w kuchni pyszne świąteczne ciasto (oblizujemy wargi ruchem okrężnym). Najpierw do miski (robimy z języka „miskę” — przód i boki języka unosimy do góry, tak by na środku powstało wgłębienie) wsypuje mąkę i cukier (wysuwamy język z buzi, a potem go chowamy, przesuwając nim po górnej wardze, górnych zębach i podniebieniu), dodaje masło (wysuwamy język z buzi, a potem go chowamy, przesuwając nim po górnej wardze, górnych zębach i podniebieniu). Następnie rozbija jaja (otwierając szeroko buzię, kilkakrotnie uderzamy czubkiem języka w jedno miejsce na podniebieniu). Wszystkie składniki miesza („mieszamy składniki” — obracamy językiem w buzi w prawo i w lewo) i mocno uciera („ucieramy składniki” — przesuwamy językiem po górnych zębach, następnie po dolnych). Ciasto już się upiekło (wdychamy powietrze nosem i zatrzymujemy je przez chwilę w buzi, nadymając policzki, następnie wypuszczamy powietrze ustami). Pani Języczkowa właśnie je ozdabia — polewa czekoladą (przesuwamy czubkiem języka po podniebieniu w przód, w tył i w bok), obsypuje rodzynkami (dotykamy językiem każdego górnego zęba), orzechami (dotykamy językiem każdego dolnego zęba). Pani Języczkowa lepi też pierogi z kapustą i grzybami („lepimy pierogi” — wargę dolną nakładamy na wargę górną i odwrotnie) oraz smaży rybę (układamy usta w „rybi pyszczek”).

Wszystko już przygotowane do wieczerzy wigilijnej. Nadchodzi czas składania życzeń (puszczamy buziaczki). Za oknem słychać dzwonki (wołamy: „dzyń, dzyń”) i stukot końskich kopyt (kląskamy). To suną sanie Świętego Mikołaja. Święty Mikołaj puka do domu państwa Języczków (wypowiadamy: „puk, puk”). Z wielkiego worka wyciąga dla wszystkich upominki (wysuwamy język z buzi, przesuwając nim po podniebieniu, po górnych zębach i górnej wardze). Każdy z ciekawością rozpakowuje swój prezent — rozwiązuje wstążki (przyklejamy język do podniebienia, następnie odrywamy go z głośnym mlaśnięciem), zagląda do pudełka („pokazujemy, co jest w środku paczek świątecznych” — otwieramy szeroko buzię i jak najdalej cofamy język leżący na dnie jamy ustnej). W domu państwa Języczków panuje świąteczna atmosfera, wigilijne potrawy już zjedzone (oblizujemy się, bo były pyszne), prezenty rozpakowane („cieszymy się z prezentów” — uśmiechamy się szeroko, nie pokazując zębów), teraz rodzina pana Języczka śpiewa kolędy (śpiewamy w różnym tempie: „la, la, la”).

 

BAL

Pan Języczek wybiera się na bal karnawałowy. Chce wyglądać pięknie, postanawia więc uszyć sobie strój balowy. Składa wizytę krawcowej. Krawcowa bierze miarę (kilkakrotnie dotykamy językiem prawego kącika ust, następnie lewego kącika, potem górnej wargi, dolnej wargi), robi wykrój (językiem wysuniętym z buzi rysujemy w powietrzu koła), tnie materiał („nasze wargi są nożyczkami” — na przemian rozciągamy wargi w uśmiechu i układamy je w „dzióbek”). Wreszcie zasiada do maszyny do szycia. Maszyna turkoce (wypowiadamy: „tur, tur, tur”), igła rytmicznie wkuwa się w materiał, zostawiając na nim równe szwy (dotykamy czubkiem języka wszystkich zębów po kolei), strój pana Języczka jest już gotowy.

Pan Języczek musi jeszcze kupić wygodne buty. Idzie zatem do sklepu obuwniczego (wołamy: „tup, tup”). Mierzy buty, ale są za małe. Stopy pana Języczka nie mieszczą się w nich, a palce chcą zrobić dziurę w czubkach (wypychamy językiem dolne zęby). Pan Języczek idzie do drugiego sklepu (wołamy: „tup, tup”) i mierzy kolejną parę butów. Tym razem buty są za duże (jak najdalej cofamy język leżący na dnie jamy ustnej). Pan Języczek jest zmartwiony (robimy smutną minę). Wędruje do trzeciego sklepu i mierzy następną parę butów. Są w sam raz! Pan Języczek jest bardzo zadowolony (uśmiechamy się szeroko). Teraz już może iść na bal.

Sala balowa wygląda pięknie, przystrojona kolorowymi balonami (robimy z buzi „balonik” — wdychamy powietrze nosem i zatrzymujemy je przez chwilę w buzi, nadymając policzki, następnie wypuszczamy powietrze ustami) i serpentynami (robimy z języka „serpentynę” — wolno wysuwamy język z buzi ruchem wahadłowym — od prawej do lewej strony, następnie chowamy język tym samym ruchem). Orkiestra gra skoczne melodie (śpiewamy w różnym tempie: „la, la, la”). Rozbawieni goście tańczą. Pan Języczek również tańczy (otwierając szeroko buzię, poruszamy językiem we wszystkie strony, dotykamy nim różnych miejsc w jamie ustnej). Na balu można skosztować smacznego ciasta (oblizujemy wargi ruchem okrężnym), można też napić się pysznego soku (oblizujemy wargi ruchem okrężnym). Wszyscy bawią się wyśmienicie (śmiejemy się: „ha, ha; ho, ho; hi, hi; he, he”).

Bal kończy się kuligiem. Pada śnieg (dotykamy czubkiem języka różnych miejsc na podniebieniu), wszędzie go pełno. Goście wsiadają do sań (robimy z języka „sanie”: boki i przód języka unosimy do góry, tak by na środku powstało wgłębienie), sanie suną lekko po leśnych drogach. Słychać dzwonki (wołamy: „dzyń, dzyń”) i tupot końskich kopyt (kląskamy). Trzeba jeszcze ulepić bałwana. Goście toczą śnieżne kule — wielkie, coraz większe (robimy z buzi „kulę” — nadymamy policzki, zwierając wargi, następnie głośno wypuszczamy powietrze). Popychają je (rękoma „pchamy kulę”, pomaga nam w tym język — wypychamy językiem dolne zęby) i ustawiają jedna na drugiej (szybko zakładamy wargę dolną na górną i odwrotnie). I już bałwan gotowy, stoi uśmiechnięty (uśmiechamy się szeroko, nie otwierając ust). Czas wrócić do domu i położyć się do łóżka (robimy z języka „łóżko” — boki i przód języka unosimy do góry, tak by na środku powstało wgłębienie). Pora spać. Panu Języczkowi pewnie przyśni się bal.

 

ZOO

Jest piękny, słoneczny dzień. Pan Języczek wybiera się do zoo. Spaceruje od klatki do klatki (wołamy: „tup, tup”). W pierwszej klatce widzi małpy. Skaczą po gałęziach (dotykamy czubkiem języka na przemian dolnych i górnych zębów, zaczynając od prawej strony), zjadają banany (poruszamy buzią, jakbyśmy coś jedli) i wydają małpie okrzyki (wołamy: „u! u! u!”). W drugiej klatce mieszka wilk. Jest dziś bardzo zły — pokazuje zębiska (obnażamy zęby, rozciągając wargi w szerokim uśmiechu) i warczy (warczymy: „wrrr”). W trzeciej klatce osiołek wydaje osiołkowe odgłosy (wołamy: „i-a, i-a, i-a”) i skacze, wymachując tylnymi kopytami (kilkakrotnie dotykamy językiem podniebienia, szeroko otwierając buzię). Następnie pan Języczek spotyka węża. Wąż syczy (syczymy: „sss”, trzymając język za złączonymi zębami) i wije się (wolno wysuwamy język z buzi ruchem wahadłowym — od prawej do lewej strony, następnie chowamy język tym samym ruchem). Pan Języczek odwiedza słonia. Słoń chwali się swoją zwinną trąbą (wysuwamy język z buzi jak najdalej). Potem pan Języczek idzie obejrzeć krokodyla, który głośno kłapie paszczą (otwieramy i zamykamy wargi wyciągnięte do przodu). Następnie wędruje do klatki hieny. A cóż ona porabia? Jak zwykle ma dobry humor i się śmieje (śmiejemy się: „hi, hi; ha, ha; he, he”). Tu jest terytorium żubrów. Żubry właśnie pokazują, jakie są silne: siłują się ze sobą. Mają piękne rogi i odpychają się nimi (próbujemy wypchnąć językiem dolne zęby). Teraz pan Języczek podchodzi do wybiegu dla wielbłądów (wołamy: „tup, tup”). Wielbłądy pokazują z dumą garby (robimy z języka „garb” — opieramy język o dolne zęby, czubek języka przy dolnych dziąsłach i mocno wypychamy środek do przodu). Potem pan Języczek ogląda żyrafę. Żyrafa ma bardzo długą szyję (próbujemy sięgnąć językiem do nosa). W tej wielkiej klatce mieszka orzeł. Ma piękne, duże skrzydła (podnosimy się z przysiadu, machając rękoma, czyli skrzydłami — wdychamy powietrze nosem, prostujemy nogi i stajemy na palcach — wydychamy powietrze ustami). A któż tam leży w bajorku? To hipopotam. Chyba jest śpiący, bo ziewa (głośno ziewamy, otwierając szeroko buzię). Po skałach skacze zwinna kozica (kilkakrotnie dotykamy czubkiem języka ostatniego dolnego zęba, następnie ostatniego górnego zęba — najpierw z prawej, potem z lewej strony). A tu jest akwarium żółwia. Żółwiowi nigdzie się nie spieszy. Bardzo wolno spaceruje (wolno wysuwamy i chowamy język, nie opierając go o zęby). Tuż obok jest akwarium pięknych ryb. Czy te ryby chcą coś powiedzieć (układamy usta w „rybi pyszczek”)?

Pan Języczek jest już bardzo zmęczony, odwiedził wszystkie zwierzęta w zoo. Teraz czas na lody. Ech, pyszne te lody (wykonujemy językiem ruchy przypominające lizanie lodów, następnie oblizujemy wargi ruchem okrężnym)!

 

CYRK

Pan Języczek postanawia wybrać się do cyrku. Przed wejściem do cyrkowego namiotu kupuje bilet (robimy „namiot” — opieramy język o dolne zęby, czubek języka układamy przy dolnych dziąsłach, następnie mocno wypychamy środek języka do przodu). W środku na ławkach siedzi już mnóstwo osób, wszyscy z niecierpliwością oczekują na przedstawienie. Zaczyna grać orkiestra (naśladujemy odgłosy różnych instrumentów: bębenka — „bum, bum”, trąbki — „tru tu tu”, skrzypiec — „la, la, la”). Dyryguje nią wąsaty dyrygent („dyrygujemy” — próbujemy dotknąć językiem nosa i brody, następnie dotykamy prawego i lewego kącika ust). Najpierw na scenę wychodzi klown w kolorowym stroju. Co chwilę przewraca się o własne nogi i robi śmieszne miny (robimy śmieszne miny — zaciskając wargi, wypychamy policzki jak chomiczek, otwieramy i zamykamy wargi wyciągnięte do przodu, ściągniętymi wargami rysujemy kółko, trójkąt i kreskę). Następnie na arenie pojawiają się kucyki (kląskamy). Cwałują, w takt muzyki wykonują zwroty i skoki (dotykamy czubkiem języka różnych miejsc na podniebieniu). Po występie kucyków czas na tresowane słonie (słoń ma dużą trąbę, potrafi nią wszędzie dosięgnąć — próbujemy dotknąć językiem ostatnich zębów dolnych i górnych). Potem swe umiejętności prezentują akrobaci. Skaczą z trapezu na trapez (kilkakrotnie dotykamy czubkiem języka ostatniego dolnego zęba, następnie ostatniego górnego zęba — najpierw z prawej, potem z lewej strony). Wykonują skomplikowane figury akrobatyczne (przesuwamy ściągnięte wargi w prawą stronę, następnie w lewą stronę, przesuwamy żuchwę w prawo, potem w lewo, do przodu i do tyłu). Po wyczynach akrobatów czas na pokaz tresury małp („wywijamy wargi”, obracamy językiem w buzi w lewo i w prawo). Na arenę wychodzi magik. Ma długą, czarną pelerynę (wykładamy szeroki język na brodę), czarny cylinder, z którego wyciągać będzie zaczarowane przedmioty (kilkakrotnie wysuwamy język z buzi, przesuwając nim po podniebieniu, po górnych zębach i górnej wardze) oraz czarodziejską różdżkę („pokazujemy różdżkę” — wysuwamy język z buzi, nie opierając go o zęby). Czaruje, czaruje, machając różdżką. I oto z kapelusza wylatują piękne gołębie (szybkim ruchem wysuwamy język z buzi, kierując go raz w lewo, raz prawo), potem wysypują się kolorowe wiatraczki („dmuchamy na wiatraczki” — wdychamy powietrze nosem, wydychamy buzią), a na koniec wyskakuje szary królik (język „kica jak królik” — dotykamy czubkiem języka różnych miejsc na podniebieniu). Teraz na cyrkową arenę wchodzą groźne lwy (otwierając szeroko buzię, ryczymy jak lew). Skaczą przez obręcze („pokazujemy obręcze” — językiem wysuniętym z buzi rysujemy w powietrzu koła). Potem widzowie czekają na występ tresowanych psów. Treser, trzaskając w powietrzu kolorowym batem (przyklejamy język do podniebienia, następnie odrywamy go z głośnym mlaśnięciem), nakazuje im wskakiwać na stołki (dotykamy czubkiem języka na przemian dolnych i górnych zębów, zaczynając od prawej strony). Potem psy chodzą wokół stołków na tylnych łapach (stawiamy język „na baczność”). I to już koniec przedstawienia. Na arenę wychodzą wszyscy artyści cyrkowi, widzowie biją im brawo („bijemy brawo” wargami — szybko otwieramy i zamykamy usta ułożone w „rybi pyszczek”). Zadowolony pan Języczek wraca do domu. W cyrku bardzo mu się podobało.

 

W PARKU

W parku mieszkała rodzina krasnoludków. Żyli sobie pod dużym czerwonym muchomorem w białe kropki („rysujemy kropki” — dotykamy czubkiem języka różnych miejsc na podniebieniu). Nad ich domem szumiała brzoza (wypowiadamy: „szu, szu”), kołysząc gałązkami („kołyszemy” językiem, dotykając nim kącików ust).

Niedaleko muchomora, pod krzakiem mieszkał jeż (pokazujemy ostre igły jeża — wysuwamy z buzi wąski, ostry język), zaś w norze pod dębem, który rósł w pobliżu brzozy, mieszkała mysz (mysz chowa się w norze — jak najdalej cofamy język leżący na dnie jamy ustnej). Sąsiadką krasnoludków była także wiewiórka, która miała mieszkanko w dziupli dębu (wiewiórka porusza pyszczkiem — przesuwamy ściągnięte wargi raz w prawo, raz w lewo). Jesienią krasnoludki wraz z wiewiórką szukały pod dębem żołędzi. Wiewiórka chowała je w dziupli, robiąc zapasy na zimę (czubek języka układamy na górnej wardze, wsuwamy język do buzi, przesuwając nim po górnej wardze, zębach i dziąsłach), zaś krasnoludki robiły z żołędzi czapeczki. Myszy i jeżowi pomagały szukać w trawie i pod krzakami pożywienia na zimę („szukamy” — dotykamy czubkiem języka ostatnich zębów dolnych i górnych). A gdy jesienny wiatr mocno wiał (pokazujemy, jak mocno wieje wiatr — zakrywamy językiem górną wargę, następnie dmuchamy w kierunku nosa tak, by grzywka się unosiła) i przywiał przed domek krasnoludków dużo liści, wówczas jeż i mysz pomagali je zbierać. Jeż nakłuwał liście na swe igły (przyklejamy język do podniebienia, następnie otwieramy i zamykamy buzię, nie odrywając języka od podniebienia) i zanosił pod krzaczek, robiąc z nich posłanie na zimę.

Park był piękny o każdej porze roku. Ale najpiękniejszy był latem. Na parkowych rabatach rosło wówczas dużo kolorowych kwiatów (wąchamy kwiaty — wdychamy powietrze nosem, wydychamy ustami). Można było spacerować po krętych alejkach (kilkakrotnie wysuwamy język z buzi, kierując go raz w lewo, raz prawo), odpoczywać na ławkach (robimy z języka „ławkę” — boki i przód języka unosimy do góry, tak by na środku języka powstało wgłębienie), a wysokie drzewa dawały cień, chroniąc w gorące dni przed słońcem (pokazujemy, jak wysokie drzewa rosną w parku — podnosimy się z przysiadu — wdychamy powietrze nosem, prostujemy nogi, stajemy na palcach, ręce wznosimy góry — wydychamy powietrze ustami). W parkowym stawie pływały ryby (układamy usta w „rybi pyszczek”). Krasnoludki często tam przychodziły, by się wykąpać. Pływały razem z rybami („pływamy” — wykonujemy językiem w buzi koła). A po kąpieli zatrzymywały się w gościnie u żab. Siadały na liściach lilii (pokazujemy liście lilii— wykładamy szeroki język na brodę) i rozmawiały z żabami, które przestawały wówczas skakać z liścia na liść (pokazujemy, jak skaczą żaby — czubkiem języka dotykamy na przemian dolnych i górnych zębów, zaczynając od prawej strony).

W parku był plac zabaw. Latem przychodziły tam dzieci. Huśtały się na huśtawce (robimy z języka „huśtawkę” — poruszamy językiem wysuniętym z buzi w górę i w dół, w kierunku nosa i brody), kręciły na karuzeli (wykonujemy językiem w buzi koła), zjeżdżały ze zjeżdżalni („zjeżdżamy” językiem po podniebieniu, od zębów w kierunku gardła). Dzieci przynosiły ze sobą do parku zabawki. Często się zdarzało, że je gubiły. Szukały ich potem zapłakane (szukamy — dotykamy językiem ostatnich zębów na dole i na górze, następnie opuszczamy w dół kąciki ust). Ale krasnoludki właśnie po to mieszkały w parku, by znajdować zgubione zabawki. Dzieci oczywiście myślały, że to one same je odnajdują i gdy przytulały odnalezionego misia, lalę czy plastikowy samochód, bardzo się cieszyły (śmiejemy się: „ho, ho; ha, ha; hi, hi; he, he”). Takimi dobrymi stworzonkami były krasnoludki.

 

SKARPETKI GRZESIA

Grześ dostał kiedyś od mamy skarpetki. Bardzo lubił je nosić, nie tylko dlatego, że miały ładne i kolorowe wzorki, ale też dlatego, że zawsze przynosiły mu szczęście.

Grześ brał udział w zawodach rowerowych. Na nogach miał swoje ulubione skarpetki. Mocno pedałował (językiem wykonujemy w buzi kółka), pokonał pierwsze, drugie i trzecie okrążenie (językiem wysuniętym z buzi rysujemy w powietrzu kółka). Był pierwszy na mecie! Okazał się najlepszym kolarzem w klasie! Innym razem chłopcy urządzili zawody w siłowaniu. Grześ założył przynoszące mu szczęście skarpetki. Mocował się z pierwszym kolegą (podnosimy język do podniebienia, język „siłuje się” z podniebieniem) i wygrał! Spróbował swych sił z drugim kolegą (język „siłuje się” z dolnymi zębami, próbując je wypchnąć). Też wygrał! Ech, Grześ to bardzo silny chłopiec. Grześ postanowił zagrać w piłkę nożną. Na boisku (robimy z języka „boisko” — wykładamy szeroki język na brodę) dobrze kopał piłkę (dotykamy czubkiem języka różnych miejsc na podniebieniu). Skierował piłkę do bramki i omijając zawodników z przeciwnej drużyny (dotykamy czubkiem języka na przemian górnych i dolnych zębów, zaczynając od prawej strony), strzelił gola („stukamy” językiem w górne dziąsła). Drużyna Grzesia wygrała i wszyscy bardzo się cieszyli (śmiejemy się: „ha, ha; ho, ho; hi, hi; he, he”). „To dzięki moim skarpetkom!” — pomyślał Grześ. Latem chłopiec brał udział w wyścigu łódek (robimy z języka „łódkę” — przód i boki języka unosimy do góry, tak by na środku języka powstało wgłębienie). Bardzo mocno wiosłował (poruszamy językiem między kącikami ust) i oczywiście dopłynął do mety jako pierwszy. Jego ulubione skarpetki były odrobinę mokre, ale szybko wyschły w promieniach letniego słońca.

Niestety, nadszedł taki dzień, że w jednej skarpetce zrobiła się dziura (językiem wysuniętym z buzi rysujemy w powietrzu kółko). Grześ posmutniał (robimy smutną minę), ale mama obiecała, że coś na to zaradzi. Zacerowała dziurę kolorową nitką („cerujemy” —językiem próbujemy sięgnąć na przemian do brody i do nosa, następnie poruszamy językiem między kącikami ust). Skarpetki nadal służyły Grzesiowi. Lecz pewnego dnia Grześ zahaczył o wystający z płotu gwóźdź (pokazujemy „gwóźdź” — wykładamy wąski język na brodę) i mocno rozerwał drugą skarpetkę. Grześ nie chciał jednak wyrzucić skarpetek. Na szczęście mama Grzesia — bardzo mądra i pomysłowa osoba — zrobiła z nich pacynki. Dorobiła im głowy z piłeczek (robimy z buzi „piłeczkę” — nabieramy dużo powietrza nosem, nadymamy policzki, następnie wypuszczamy powietrze ustami), na głowy nałożyła kolorowe czapeczki i odtąd Grześ często organizował pacynkowe przedstawienia.

 

3)        W domu i przedszkolu możemy z powodzeniem organizować występy teatralne, których częścią jest recytacja wierszyków logopedycznych, pozwalających np. na utrwalanie poprawnej wymowy głosek czy ich słuchowe różnicowanie (np. sz – s, cz – c, l – r):

Czerwone jarzębiny na korale dla dziewczyny, Grzybów pełne koszyki na grzybowe smakołyki, Smaczne warzywa w ziemi ukrywa, Kasztany i żołędzie Pod drzewami leżą wszędzie.

Lecz także: Jesienne szarugi I deszczu strugi, Olbrzymie kałuże, liści kolor żółty I przemoczone jesienne buty.

4)        W jaki sposób możemy ćwiczyć buzię i język na co dzień?

  • Kiedy pod koniec posiłku na talerzu zostaje np. ulubiony sos, pozwólmy dziecku wylizać go językiem. Choć to ćwiczenie może wydawać się mało eleganckie, bardzo skutecznie ćwiczy przednią i środkową część języka.
  • Żucie i gryzienie twardych pokarmów to także doskonałe ćwiczenie buzi i języka. Nie wzbraniajmy się przed dawaniem dziecku do jedzenia surowych marchewek, jabłek itd. Pamiętajmy, że dobrze wykształcona umiejętność żucia i połykania stanowi podstawę prawidłowego rozwoju narządów artykulacyjnych dziecka, a w konsekwencji prawidłowej wymowy.
  • Równie istotne są ćwiczenia oddychania. Możemy je wprowadzić w bardzo łatwy sposób, np. dzięki puszczaniu baniek mydlanych, dmuchaniu na wiatraczki, piórka, odliczaniu kolejno cyfr (literek, dni tygodnia itp.) na jednym wydechu.
  •  

PAMIĘTAJMY – NIC NIE MA TAK DOBROCZYNNEGO WPŁYWU NA ROZWÓJ MOWY DZIECKA JAK RODZIC, KTÓRY POMAGA DZIECKU ODKRYWAĆ ŚWIAT I KTÓRY O TYM ŚWIECIE MU OPOWIADA.

 

Przygotowała: Aneta Chmielewska

Bibliografia:

  1. Cieszyńska J., Korendo M., Wczesna interwencja terapeutyczna. Stymulacja rozwoju dziecka, Kraków 2007.
  2. Franczyk A., Krajewska K., Zabawy i ćwiczenia na cały rok, Kraków 2012.
  3. Tońska-Mrowiec A., Języczkowe przygody i inne bajeczki logopedyczne, Gdańsk 2005.
Galeria
Galeria
Archiwa
BIP przedszkola